Co lubią tygrysy?
Jeruta RafałSkręcił w wykładaną płytami alejkę niewielkiego ogródka. Prowadziła prosto do stopni tarasu, przez który wiodła droga do drzwi mieszkania profesora. Właśnie postawił nogę na pierwszym schodku, gdy nastąpił błysk i powietrzem targnął nagły wybuch. Z okien i drzwi posypało się szkło.
Kapitan jednym skokiem pokonał schodki, dopadł drzwi. Były zamknięte od wewnątrz, ale nietrudno było sięgnąć ręką przez otwór po wybitej szybie i odsunąć zatrzask. Kapitan stanął w progu. Gabinet profesora przedstawiał obraz zniszczenia, jak po wybuchu granatu. Podłogę zaścielały odłamki szkła, tynku, papiery i książki, które wybuch zmiótł widać z biurka. Kapitan rozglądał się gorączkowo za ciałem profesora. W powietrzu wisiał jeszcze gęsty opar pyłu, utrudniający widoczność; powoli osiadał na przedmiotach. Może profesor jeszcze żyje, jest tylko ranny? Trzeba natychmiast sprowadzić pomoc.
W tym momencie otworzyły się drzwi do holu i — stanął w nich profesor cały i zdrowy. Westchnienie ulgi, jakie wyrwało się z ust kapitana, podniosło znowu mały tuman pyłu...